wita napisem: "Bądź miły lub wyjdź". Drzwi zrobione z części starego metalowego łóżka na kółkach. Każdy stolik inny, mnóstwo bibelotów, krzesła z dziwnych tworzyw, wśród nich jedno oklejone monetami - dokładnie dwadzieścia pięć dolarów w centach. Lustra pieczołowicie posklejane z rozbitych kawałków, na ścianach wystawa fotografii. Apetycznie pachnie kawa, z głośników sączy się stary jazz.<br><br>Można tu wpaść coś wypić lub zjeść, porozmawiać z kelnerami o sztuce albo filozofii. Odbywają się wernisaże, wieczory poezji, kameralne koncerty. - To nie jest miejsce dla osób, które lubią sobie pospać, pojeść i popatrzeć w telewizor - mówi Beata Rosentreter, dwudziestokilkuletnia nauczycielka, w Galerii organizuje wystawy. - Solveig przyciąga