Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Powrót do Breitenheide
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
bilet. Gdy wbiegał do małej poczekalni, wąż wagonów z żółtymi ślepiami lokomotywy wynurzał się już zza zakrętu.
Usłyszał, że ktoś go woła znajomym głosem, i zobaczył machającego ku niemu, wychylonego z okna doktora Schwinda. Wsiadł zatem do pierwszej klasy i opadł na fotel wyściełany czerwonym pluszem.
- Wraca pan - rzekł Schwind, sadowiąc się naprzeciwko.
- Nic nie rozumiem, doktorze - westchnął. - Jechałem na spotkanie z przyjaciółmi, po natchnienie, pociechę... Znalazłem chaos i nieszczęście.
Do przedziału dyskretnie wszedł konduktor, opuścił przezroczysty klosz i zapalił lampę. Zielonkawe płomyki rozjaśniły wnętrze.
- Pański przyjaciel, Stiebl, dostał apopleksji minionej nocy. Przedtem ocuciłem go z omdlenia, zasnął. Musiał potem przebudzić się
bilet. Gdy wbiegał do małej poczekalni, wąż wagonów z żółtymi ślepiami lokomotywy wynurzał się już zza zakrętu.<br>Usłyszał, że ktoś go woła znajomym głosem, i zobaczył machającego ku niemu, wychylonego z okna doktora Schwinda. Wsiadł zatem do pierwszej klasy i opadł na fotel wyściełany czerwonym pluszem.<br>- Wraca pan - rzekł Schwind, sadowiąc się naprzeciwko.<br>- Nic nie rozumiem, doktorze - westchnął. - Jechałem na spotkanie z przyjaciółmi, po natchnienie, pociechę... Znalazłem chaos i nieszczęście.<br>Do przedziału dyskretnie wszedł konduktor, opuścił przezroczysty klosz i zapalił lampę. Zielonkawe płomyki rozjaśniły wnętrze.<br>- Pański przyjaciel, Stiebl, dostał apopleksji minionej nocy. Przedtem ocuciłem go z omdlenia, zasnął. Musiał potem przebudzić się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego