Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
do wierszy: wypijemy kieliszek pierwszy - rzekł pan Maciejko, ujmując delikatnie szkło wypełnione gęstym jak zakrzepła krew napitkiem. Chłopak skorzystał z chwilowej nieuwagi Babki pochłoniętej obserwacją posterunkowego, który z niezwykłą subtelnością wprowadzał nalewkę do swego organizmu, i bardzo zręcznie skrył się za piec chlebowy. Tu odnalazł w duchówce obiad: omszały sadzą sagan pełen zupy zwanej "łotyską".
Za oknem spadał łagodnie ku ziemi daszek kryty papą, pod którym chował Dziadzia stare i nie okorowane bierwiona. Nikt nie znał ich przeznaczenia. Kiedy Babka zimą próbowała się do nich dostać, Dziadzia fukał z gniewem przez wąsy i odbierał siekierę. Czekały więc tak już długie lata
do wierszy: wypijemy kieliszek pierwszy - rzekł pan Maciejko, ujmując delikatnie szkło wypełnione gęstym jak zakrzepła krew napitkiem. Chłopak skorzystał z chwilowej nieuwagi Babki pochłoniętej obserwacją posterunkowego, który z niezwykłą subtelnością wprowadzał nalewkę do swego organizmu, i bardzo zręcznie skrył się za piec chlebowy. Tu odnalazł w duchówce obiad: omszały sadzą sagan pełen zupy zwanej "łotyską".<br>Za oknem spadał łagodnie ku ziemi daszek kryty papą, pod którym chował Dziadzia stare i nie okorowane bierwiona. Nikt nie znał ich przeznaczenia. Kiedy Babka zimą próbowała się do nich dostać, Dziadzia fukał z gniewem przez wąsy i odbierał siekierę. Czekały więc tak już długie lata
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego