ciepła obejmowała ich całkowicie, nie zapalili światła, wtulony pomiędzy nich kot Pompidou mruczał jak przeciążony transformator. Najważniejsze sprawy świata oddalały się z prędkością światła, krążyły potem na ostatniej orbicie, przemieszane ze sobą, Władysław Gomułka i jego przemówienie, syjoniści i ich syjonizm, rewizjoniści i ich rewizjonizm, podporucznik Samczyc i jego pożegnanie, saksofonista Waldek i jego nowe zęby. Wszystko to stało się mało ważne i nierealne, odległe, jak koniec roku szkolnego dla pierwszoklasisty