Skośne oczy Tygryska ukryte były <page nr=119> teraz pod ciemną grzywką, widać było tylko miły koci nosek i usta, których kącik unosił się w kapryśnym uśmieszku. Gabrysia mogła tylko się domyślać, co sobie w tej chwili myśli jej młodsza córka. Ale wolała się nie domyślać.<br>Grzegorz dodał żonie otuchy, przesyłając uśmiech znad salaterki pełnej zielonych liści. Odpowiedziała mu także uśmiechem, ale chyba dosyć bladym, bo Grześ zaraz przysunął się bliżej z krzesłem i złapał ją za rękę, ściskając mocno, jakby chciał w nią wlać dość sił, by Gabrysia nie czuła się biedną, steraną, wielodzietną matką trzydziestotrzyletnią, pozbawioną elementarnych umiejętności pedagogicznych. Ale gest ten