książkę. Poczułem ciepło jej ciała. Rozległ się dzwonek, a w chwilę potem weszła siostra, od drzwi upominając się u brata: "Obiecałeś mi pokazać, jak się tańczy shimmy!" Ale wiedziałem, że już nie zobaczę lekcji shimmy. Że za chwilę brat, Wiesław, dobiegnie końca zaczarowanej melodyjki i wraz z jej ustaniem zniknie salon na Wiejskiej z ogromną palmą-kencją w pięknej ludwikowskiej żardinierze, z balkonem tonącym w czerwonych, bujnych pelargoniach, znikną mama, siostra i brat przy pianinie i gdzieś tam, w drodze ku ulicy Kopernika - ojciec i macocha w samochodzie marki Benz, prowadzonym przez pana Lisieckiego. Zniknie sceneria i rozpłyną się postacie mojego