Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
lazaretu czy z polowej kuchni. Ostrzyżony "na zero" Jura stanął przy fortepianie i poprosił Surmową, by zagrała im "Kalinkę". Ale ona nie znała tej melodii. Nastąpiła niewielka przerwa, bo lotnik zmienił się w nauczyciela, nucił melodię, potem frazy ze słowami. Surmowa, obdarzona słuchem, szybko chwyciła, w czym rzecz. Za chwilę salon grzmiał chórem. Lotnicy śpiewali głębokimi, pięknymi głosami "Kalinka, Kalinka, malinka maja". Pary już ruszyły w tany. Pan Oleś przytupywał do taktu, klaskał w dłonie i powtarzał, dziwiąc się w nieskończoność:
- Co za temperament, jakie głosy, co za siła! I wcale nas nie zabili, ot, dziwne!
Mężczyźni przysiadali i z tej
lazaretu czy z polowej kuchni. Ostrzyżony "na zero" Jura stanął przy fortepianie i poprosił Surmową, by zagrała im "Kalinkę". Ale ona nie znała tej melodii. Nastąpiła niewielka przerwa, bo lotnik zmienił się w nauczyciela, nucił melodię, potem frazy ze słowami. Surmowa, obdarzona słuchem, szybko chwyciła, w czym rzecz. Za chwilę salon grzmiał chórem. Lotnicy śpiewali głębokimi, pięknymi głosami "Kalinka, Kalinka, malinka maja". Pary już ruszyły w tany. Pan Oleś przytupywał do taktu, klaskał w dłonie i powtarzał, dziwiąc się w nieskończoność:<br>- Co za temperament, jakie głosy, co za siła! I wcale nas nie zabili, ot, dziwne!<br>Mężczyźni przysiadali i z tej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego