rzec?<br>- Toć dobrze wiecie, co. <br>- Ja cię znam - westchnął Reynevan. - Widziałem cię już... <br>- Widzieliście i owszem. U brata w Powojowicach. Ale ostrożnie z tym, lepiej o tym nie gadać. Gadulstwo to przywara w dzisiejszych czasach zgubna. Niejeden już sobie gardło własnym przydługim ozorem poderżnął, jak mawia... <br>- Urban Horn - dokończył Reynevan, sam dziwiąc się swej domyślności.<br>- Ciszej - syknął goliard. - Ciszej z tym imieniem, panie.<br>*<br>Sterczowie, zaiste, pierzchnęli z osady w dziwnym popłochu, jak przed tatarskim zagonem, jak na wieść o dżumie, wiali, jakby diabeł następował im na pięty. Widok ten bardzo poprawił samopoczucie Reynevana. Kiedy jednak zobaczył, przed kim uciekali, gdy spostrzegł