Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Każdy więc potrzebował złota na ten okup. I na łapówki. Dlatego wszędzie płaciło się złotem, także krawcowi, a Segałowicz miał złote ręce. Szył dla naczelników i konwojentów, dla ich żon i kochanek - i zbierał złoto. Dał pół kilo za mamę, sto gramów za siebie i po slitku za mnie i sanie z reniferami, które poniosły nas po złocistym śniegu. Złotem tryskały zorze na wschodzie i na zachodzie, nie z nieba, ale z ziemi przesiąkniętej złotem. Segałowicz dał komu trzeba i zimny samolot pocztowy uniósł nas z Magadanu nad brylantowe morze lodu. Pod lodem ukrywały się łososiowate kety, gorbusze, kiżucze, czawycze. Lecieliśmy
Każdy więc potrzebował złota na ten okup. I na łapówki. Dlatego wszędzie płaciło się złotem, także krawcowi, a Segałowicz miał złote ręce. Szył dla naczelników i konwojentów, dla ich żon i kochanek - i zbierał złoto. Dał pół kilo za mamę, sto gramów za siebie i po slitku za mnie i sanie z reniferami, które poniosły nas po złocistym śniegu. Złotem tryskały zorze na wschodzie i na zachodzie, nie z nieba, ale z ziemi przesiąkniętej złotem. Segałowicz dał komu trzeba i zimny samolot pocztowy uniósł nas z Magadanu nad brylantowe morze lodu. Pod lodem ukrywały się łososiowate kety, gorbusze, kiżucze, czawycze. Lecieliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego