Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
nie
zatłucze ich batem, niż dać się złapać przyzwoitym warszawiakom -
rozgniewał się bosman. - Skoro jednak my, jadąc na koniach, odczuwamy
tak wielkie zmęcznie, to i z nimi nie musi być najlepiej.
Emu usiłowały zboczyć na wschód. Jeźdźcy z łatwością zagrodzili im
drogę, pobiegły więc dalej na północ.
- Uf, jak gorąco! - sapał Tomek.
- Bo też grzeje coraz lepiej! - dodał bosman.
- Hm, nie jest to zbyt dziwne. Przecież zbliżamy się do równika.
- Co też ty pleciesz, brachu? - zniecierpliwił się bosman. - Ten
gorący wiatr wali na nas z zachodu.
- To znaczy, że wieje z wnętrza kontynentu.
- Teraz trafiłeś w sedno rzeczy - pochwalił marynarz. - Żar
nie<br>zatłucze ich batem, niż dać się złapać przyzwoitym warszawiakom -<br>rozgniewał się bosman. - Skoro jednak my, jadąc na koniach, odczuwamy<br>tak wielkie zmęcznie, to i z nimi nie musi być najlepiej.<br> Emu usiłowały zboczyć na wschód. Jeźdźcy z łatwością zagrodzili im<br>drogę, pobiegły więc dalej na północ.<br> - Uf, jak gorąco! - sapał Tomek.<br> - Bo też grzeje coraz lepiej! - dodał bosman.<br> - Hm, nie jest to zbyt dziwne. Przecież zbliżamy się do równika.<br> - Co też ty pleciesz, brachu? - zniecierpliwił się bosman. - Ten<br>gorący wiatr wali na nas z zachodu.<br> - To znaczy, że wieje z wnętrza kontynentu.<br> - Teraz trafiłeś w sedno rzeczy - pochwalił marynarz. - Żar
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego