Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
Trypolskiego - odpowiedział ojciec zdziwiony, a wtedy woźnica w milczeniu zawrócił konia, robiąc wozem koło na drodze - od oziminy do oziminy - i znów stanął przy nas.
- Wsiadajcie. Niedaleczko ujechał! - zaśmiał się trochę chrapliwie. Był w maciejówce naciągniętej na oczy i w czarnej marynarce, spod której świecił biały kołnierzyk. Błyszczały wyglansowane buty-saperki. Mówił do ojca "wielmożny panie" i powtarzał niektóre zdania, jakby zacinał się. Jedno oko, jak zauważyłem, było lekko wysadzone z orbit: zdawało mi się, że za chwilę wypadnie.
- Niedaleczko, niedaleczko - mówił.
Wdrapaliśmy się na wóz, uradowani - ojciec usiadł obok pana Chrystka, a ja plecami do nich, na desce przykrytej kocem
Trypolskiego - odpowiedział ojciec zdziwiony, a wtedy woźnica w milczeniu zawrócił konia, robiąc wozem koło na drodze - od oziminy do oziminy - i znów stanął przy nas.<br>- Wsiadajcie. Niedaleczko ujechał! - zaśmiał się trochę chrapliwie. Był w maciejówce naciągniętej na oczy i w czarnej marynarce, spod której świecił biały kołnierzyk. Błyszczały wyglansowane buty-saperki. Mówił do ojca "wielmożny panie" i powtarzał niektóre zdania, jakby zacinał się. Jedno oko, jak zauważyłem, było lekko wysadzone z orbit: zdawało mi się, że za chwilę wypadnie.<br>- Niedaleczko, niedaleczko - mówił.<br>Wdrapaliśmy się na wóz, uradowani - ojciec usiadł obok pana Chrystka, a ja plecami do nich, na desce przykrytej kocem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego