Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
leży teraz na trawie skwerku.
- Chodu! - krzyczy Jurek, ponieważ spostrzegł, że zielona plama na rogu Granicznej rozdzieliła się na małe figurki. Żandarmi biegną i z daleka już terkoczą automatami.
Jurek wyłuskiwał wzrokiem w ciżbie wyskakujące jak korki z wody głowy swoich ludzi. Wycofywał się ostatni, jak nakazano. Tłum ludzi - ich schronienie, rzedniał coraz bardziej, tracono oddech. Ranny zatoczył się nagle w biegu i teraz szedł tuż przy murze ku najbliższej bramie domu. Człowiekowi, który w zdecydował się podtrzymywać go, tłumaczył: "Nie wiem, skąd huk, panie, i strzelanina, a tu, jak mnie szarpnie za ramię. Człowiek nie wie teraz ani dnia, ani
leży teraz na trawie skwerku.<br>- Chodu! - krzyczy Jurek, ponieważ spostrzegł, że zielona plama na rogu Granicznej rozdzieliła się na małe figurki. Żandarmi biegną i z daleka już terkoczą automatami.<br>Jurek wyłuskiwał wzrokiem w ciżbie wyskakujące jak korki z wody głowy swoich ludzi. Wycofywał się ostatni, jak nakazano. Tłum ludzi - ich schronienie, rzedniał coraz bardziej, tracono oddech. Ranny zatoczył się nagle w biegu i teraz szedł tuż przy murze ku najbliższej bramie domu. Człowiekowi, który w zdecydował się podtrzymywać go, tłumaczył: "Nie wiem, skąd huk, panie, i strzelanina, a tu, jak mnie szarpnie za ramię. Człowiek nie wie teraz ani dnia, ani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego