Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
kopyt. Skąd te konie? - zdziwiłam się, otwierając szeroko czy. Nie były to konie, lecz ludzie w podkutych butach. Ich wrzaski - Raus! Raus! - nieznane były przedtem w lesie.

W koszarach postawili nas pod ścianą, a Hildebrand wydawał wyroki. Bez słowa, końcem szpicruty - na tę lub tamtą stronę. Setki ludzi pod tą ścianą stawało i setki odeszło - w jedną stronę. Wchodząc do łaźni, przystawiłam stołek do okna i wyjrzałam na podwórze. Rucieńka Ginsberg stała w gromadce dzieci pod ścianą. Kiedy wracałam, już ich nie było.

Ryliśmy ziemię i liczyliśmy dni. Ziemia była twarda. Ryliśmy ją ryskalami i przetaczaliśmy taczkami. Stawiała opór, z dnia
kopyt. Skąd te konie? - zdziwiłam się, otwierając szeroko czy. Nie były to konie, lecz ludzie w podkutych butach. Ich wrzaski - Raus! Raus! - nieznane były przedtem w lesie.<br><br>W koszarach postawili nas pod ścianą, a Hildebrand wydawał wyroki. Bez słowa, końcem szpicruty - na tę lub tamtą stronę. Setki ludzi pod tą ścianą stawało i setki odeszło - w jedną stronę. Wchodząc do łaźni, przystawiłam stołek do okna i wyjrzałam na podwórze. Rucieńka Ginsberg stała w gromadce dzieci pod ścianą. Kiedy wracałam, już ich nie było.<br><br>Ryliśmy ziemię i liczyliśmy dni. Ziemia była twarda. Ryliśmy ją ryskalami i przetaczaliśmy taczkami. Stawiała opór, z dnia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego