głupi spacer<br>dwaj maturzyści.<br><br>Postacie prawie bliźniacze,<br>jak wałek podobny do wałka,<br>przystając, jeden zapłacze,<br>a drugi załka:<br><br>Bo cóż, że skończyli szkoły,<br>cóż, że w kieszeniach matury?<br>Jeden z nich niewesoły,<br>drugi ponury.<br><br>Dzień cały stukali-pukali -<br>niestety: wszystko zajęte...<br>Żebyż choć zostać kelnerem<br>lub konfidentem!<br><br>Nazajutrz, kiedy się ściemni,<br>bez celu znów i korzyści<br>w noc ciemną wyjdą jak cienie<br>dwaj maturzyści.<br><br>1935</><br><br><br><div type="poem" sex="m" year=1936><tit>WIZYTA</><br><br>Proszę, proszę, rozgość się, serdeczny,<br><orig>rozejrz</> się dokładnie po wszystkim;<br>to jest czajnik - prawda, jaki śmieszny?<br>z gwizdkiem.<br><br>To mruczenie? Powiem ci w sekrecie:<br>jest mruczeniem kota Salomona.<br>A ta pani zamyślona, z kwiatami -<br>to