Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 32
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
narciarze zjeżdżali do Kuźnic z Hali Gąsienicowej. Ujek miał dyżur na Kasprowym i pojechał z nimi po zakończeniu pracy. Było mało śniegu i wracali przez Karczmisko, ale nie nartostradą, tylko wyszli na Przełęcz Mechy, chcieli zjeżdżać przez Stare Kopalnie, bo tam zawsze było więcej śniegu. Na końcu jechał Ujek. A ściemniało się powoli. Kręci, ale nagle wywrócił się i spadł w dół. Wreszcie stanął. Cały był obsypany śnieżnym puchem. Reszta narciarzy podjechała do niego. Patrzą, a on klęknął na śniegu i mówi: - W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Dzięki ci Boze, co to śnieg, a nie błoto!

Baba staro, ale
narciarze zjeżdżali do Kuźnic z Hali Gąsienicowej. Ujek miał dyżur na Kasprowym i pojechał z nimi po zakończeniu pracy. Było mało śniegu i wracali przez Karczmisko, ale nie nartostradą, tylko wyszli na Przełęcz Mechy, chcieli zjeżdżać przez Stare Kopalnie, bo tam zawsze było więcej śniegu. Na końcu jechał Ujek. A ściemniało się powoli. Kręci, ale nagle wywrócił się i spadł w dół. Wreszcie stanął. Cały był obsypany śnieżnym puchem. Reszta narciarzy podjechała do niego. Patrzą, a on klęknął na śniegu i mówi: - W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Dzięki ci &lt;dialect&gt;Boze&lt;/&gt;, co to śnieg, a nie błoto!<br><br>&lt;tit&gt;Baba staro, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego