Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 25
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
mieliśmy namiotu, a do koleby, znajdującej się w górnej części doliny, było daleko. Zdecydowaliśmy się nocować pod gołym niebem. Pogoda była cudowna i nic nie zapowiadało zmiany. Duży głaz, leżący przy ścieżce, służył nam jako osłona. Zmęczeni całodziennym marszem, przytuleni do siebie, zasnęliśmy momentalnie. O czwartej rano zobaczyliśmy jelenia, idącego ścieżką. Zatrzymał się nie opodal i skierował pochyloną głowę w naszą stronę. Był stary. Po chwili tym samym posuwistym krokiem pomaszerował dalej. Czynność tę powtarzał każdego ranka. Zapewne była to jego droga do wodopoju. Z powrotem szedł inną drogą.

W Alpach i na Spitsbergenie

Henryka Mogilnickiego interesowały również wyższe góry i
mieliśmy namiotu, a do koleby, znajdującej się w górnej części doliny, było daleko. Zdecydowaliśmy się nocować pod gołym niebem. Pogoda była cudowna i nic nie zapowiadało zmiany. Duży głaz, leżący przy ścieżce, służył nam jako osłona. Zmęczeni całodziennym marszem, przytuleni do siebie, zasnęliśmy momentalnie. O czwartej rano zobaczyliśmy jelenia, idącego ścieżką. Zatrzymał się nie opodal i skierował pochyloną głowę w naszą stronę. Był stary. Po chwili tym samym posuwistym krokiem pomaszerował dalej. Czynność tę powtarzał każdego ranka. Zapewne była to jego droga do wodopoju. Z powrotem szedł inną drogą.<br><br>&lt;tit&gt;W Alpach i na Spitsbergenie&lt;/&gt;<br><br>Henryka Mogilnickiego interesowały również wyższe góry i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego