parę minut i wstrętny potwór został z tyłu.<br>W dziesięć minut potem pokazał się drugi na prawo przede mną. "Żebyście zdechli!" - pomyślałam z rozpaczą i zaczęłam wyścig. Kto komu przetnie drogę, ja im czy oni mnie.<br>Ja byłam lepsza. Nie tyle ja, co ten oszałamiająco sprawny jacht. Przefrunął przed nosem ścigacza, puścił rufą czarną chmurę i znów posłusznie skręcił nieco na wschód. Ścigacz wylazł z chmury, został nieco w tyle, ale ciągle grzmiał za mną.<br>"Skąd, u diabła, wiedzą, gdzie jestem w tych ciemnościach?!" - pomyślałam coraz mniej zrozpaczona, a coraz bardziej wściekła, i natychmiast przyszła odpowiedź. Radar! Mają radar! Prawda, przecież