warstwy ziemi.<br>- Wie pan - mówi, a oczy jej błyszczą jak morfiniście, kiedy zaznajamia z morfiną nowicjusza - i teraz jeszcze można od rządu kupować loty w Big Sur i kopać. Z dnia na dzień można stać się milionerem.<br>Patrzę na nią. Delikatny zarys nosa, ust, które niewątpliwie umiały całować, a które ścina bolesny skurcz.<br>Nie, nie oszukasz mnie, blondowłosa chemiczko. Chowasz się za swoją pasję od życia, od którego tu uciekłaś, jak i tamci.<br>Pani zza kontuaru, przyświecając latarką elektryczną, prowadzi nas do kabiny. Idziemy ku niej nie przedeptaną ścieżką, łąką nad wyraz bujną i <orig>rośną</>, nogi nasze miażdżą nieznane rośliny, sączące