Typ tekstu: Książka
Autor: Berwińska Krystyna
Tytuł: Con amore
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1974
na szyję.
- Och, panie profesorze... dziękuję. Strasznie dziękuję.

- Możliwości medycyny są niestety, ograniczone, dziecino. To pani miała w sobie dość siły...
- Ja?!
To Andrzej! Andrzej! Andrzej! Chciałam to wykrzyczeć, chciałam wyrzucić z siebie cały wielki wstyd za małoduszne, histeryczne zachowanie. To Andrzej, Andrzej, profesorze!

Ale profesor już założył okulary i ściska mi rękę na pożegnanie.
- Musimy przeprowadzić jeszcze ostatnie badania. To już prawie formalność. Ale... proszę przyjść za dwa tygodnie.
Na straganie na Rynku kupiłam ogromny pęk różnokolorowych cynii.
Kiedy wróciłam do domu, Andrzej grał. Zerwał się od fortepianu.
- No i co?
Śmieję się, i on się śmieje razem ze mną
na szyję. <br>- Och, panie profesorze... dziękuję. Strasznie dziękuję. <br><br>- Możliwości medycyny są niestety, ograniczone, dziecino. To pani miała w sobie dość siły... <br>- Ja?! <br>To Andrzej! Andrzej! Andrzej! Chciałam to wykrzyczeć, chciałam wyrzucić z siebie cały wielki wstyd za małoduszne, histeryczne zachowanie. To Andrzej, Andrzej, profesorze! <br><br>Ale profesor już założył okulary i ściska mi rękę na pożegnanie. <br>- Musimy przeprowadzić jeszcze ostatnie badania. To już prawie formalność. Ale... proszę przyjść za dwa tygodnie. <br> Na straganie na Rynku kupiłam ogromny pęk różnokolorowych cynii. <br>Kiedy wróciłam do domu, Andrzej grał. Zerwał się od fortepianu. <br>- No i co? <br>Śmieję się, i on się śmieje razem ze mną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego