wydarzyła się w poniedziałek po południu u ujścia rzeki &lt;name type="place"&gt;Tag&lt;/name&gt; w pobliżu &lt;name type="place"&gt;Lizbony&lt;/name&gt;. Norweskiego kapitana i polskich marynarzy uznano za zaginionych. Według portugalskich służb ratowniczych szanse na odnalezienie żywych rozbitków są niewielkie. <br>- Głębokość wody w miejscu, gdzie wydarzyła się katastrofa, dochodzi do tysiąca metrów - powiedziała wczoraj &lt;name type="work"&gt;"Rz"&lt;/name&gt; &lt;name type="person"&gt;Anna Szadurska&lt;/name&gt;, drugi sekretarz ambasady polskiej w Lizbonie. - Norweski frachtowiec był trzy razy mniejszy od koreańskiego kontenerowca - tłumaczyła. Jej zdaniem w czasie katastrofy marynarze z &lt;name type="work"&gt;"Nord Frakt"&lt;/name&gt; mieli niewielkie szanse. <br>W poniedziałek o 14.40 czasu miejscowego płynący z &lt;name type="place"&gt;Hiszpanii&lt;/name&gt; do &lt;name type="place"&gt;Londynu&lt;/name&gt; norweski frachtowiec zderzył się z kontenerowcem &lt;name type="work"&gt;"Hyundai Emperor"&lt;/name&gt;, zarejestrowanym w &lt;name type="place"&gt;Panamie&lt;/name&gt;. Wypadek