Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
parapetu. Firanki były odsunięte na bok, a przez czyste szyby wlewało się światło chmurnego popołudnia. Kamery potrzebują dobrego oświetlenia. Zwłaszcza te nie najdroższe, a właśnie taka leżała między paprotkami.
- Nie dotykaj - rzucił ostrzegawczo Kiernacki.
- Tu jest jakiś kabel - powiedziała po chwili. - Idzie za okno.
- Dzwoń do Dopierały - zdecydował po paru sekundach. - Powiedz, że ciągle mogą tu być. Jasny szlag... - Wrócił spojrzeniem do twarzy Wesołowskiego. - Co tu się stało? Kto to panu zrobił?
- Zastrzel mnie... Na miłość boską, człowieku! Proszę!
- Kto ci to zrobił? - Nie potrząsał Wesołowskim jedynie dlatego, że potrząsanie człowiekiem siedzącym na bombie to marny sposób wydobywania informacji.
- Cała rodzina
parapetu. Firanki były odsunięte na bok, a przez czyste szyby wlewało się światło chmurnego popołudnia. Kamery potrzebują dobrego oświetlenia. Zwłaszcza te nie najdroższe, a właśnie taka leżała między paprotkami.<br>- Nie dotykaj - rzucił ostrzegawczo Kiernacki.<br>- Tu jest jakiś kabel - powiedziała po chwili. - Idzie za okno.<br>- Dzwoń do Dopierały - zdecydował po paru sekundach. - Powiedz, że ciągle mogą tu być. Jasny szlag... - Wrócił spojrzeniem do twarzy Wesołowskiego. - Co tu się stało? Kto to panu zrobił?<br>- Zastrzel mnie... Na miłość boską, człowieku! Proszę!<br>- Kto ci to zrobił? - Nie potrząsał Wesołowskim jedynie dlatego, że potrząsanie człowiekiem siedzącym na bombie to marny sposób wydobywania informacji.<br>- Cała rodzina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego