powodziło choć trafiali się ubodzy starozakonni i ubodzy pasterze dusz, ale ten z pewnością do nich nie należał, ten był z bogatej parafii.<br>Trzęsąc kałdunem krążył wśród łóżek i wyśpiewywał Godzinki tak beczącym głosem, że, dalibóg, to była gruba nieprzyzwoitość, że go z takim nie oszlifowanym <orig>sznapsbarytonem</> w ogóle z seminarium wypuścili.<br>Różnych księży widywałem, ale nikt by mi nie wmówił, że to jest ksiądz Skorupka, głośny bohater narodowy w tych czasach, których ani moja córka, ani nasza zdrowa młodzież socjalistyczna ni trochę nie pamięta, więc kogóż mogą obchodzić szeptane sensacje, jakie zdarzało mi się słyszeć, że ksiądz Skorupka poległ nie