Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
parszywe szczęście - mówił - tak znakomicie nam idzie, a teraz poszły amortyzatory.
- Może dojedziemy - odezwał się pilot.
- Dojedziemy, ale do domu pociągiem. Ty sobie nie zdajesz sprawy, że na każdym zakręcie możemy pójść w maliny. w ogóle nie ma przyczepności.
- Trzeba spróbować.
- Jasne, że spróbujemy. Tylko że to nie ma najmniejszego sensu. Już możemy się czuć, jakbyśmy nie jechali. Żeby choć teraz nie było parku zamkniętego, to można by te amortyzatory wymienić.
- Szkoda, psiakrew, dobrze idziemy.
- Chyba równo z tymi dwoma.
- Prawie równo - pilot zajrzał do notatek. - Przerżnęliśmy czwarty oes.
- Nie przerżnęliśmy, tylko ty przerżnąłeś, jak mi podyktowałeś to hamowanie na górce
parszywe szczęście - mówił - tak znakomicie nam idzie, a teraz poszły amortyzatory.<br>- Może dojedziemy - odezwał się pilot.<br>- Dojedziemy, ale do domu pociągiem. Ty sobie nie zdajesz sprawy, że na każdym zakręcie możemy pójść w maliny. w ogóle nie ma przyczepności.<br>- Trzeba spróbować.<br>- Jasne, że spróbujemy. Tylko że to nie ma najmniejszego sensu. Już możemy się czuć, jakbyśmy nie jechali. Żeby choć teraz nie było parku zamkniętego, to można by te amortyzatory wymienić.<br>- Szkoda, psiakrew, dobrze idziemy.<br>- Chyba równo z tymi dwoma.<br>- Prawie równo - pilot zajrzał do notatek. - Przerżnęliśmy czwarty oes.<br>- Nie przerżnęliśmy, tylko ty przerżnąłeś, jak mi podyktowałeś to hamowanie na górce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego