Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 22
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
po pół bochenka chleba, konserwę na dwóch i ten nieszczęsny ser. A wieczorem nie dawano więźniom nic na drogę. Okazało się bowiem, że w obozie było więcej więźniów, niż oni mieli ich w swoim spisie. Przybywali więźniowie z podobozów, a oni ich nie wciągali chytrze do spisu.
Ja z moim serdecznym kolegą Andrzejem Grzechackim z Wadowic wyruszyłem w nieznane w południe. Nikt nam nie powiedział, na jak długo ma nam ten prowiant starczyć, myśleliśmy naiwni, że jutro lub pojutrze dostaniemy podobną porcję żywności. Byliśmy bardzo głodni i słabi po tym głodowym żywieniu nas w obozie przez kilka miesięcy. Do wieczora pożarliśmy
po pół bochenka chleba, konserwę na dwóch i ten nieszczęsny ser. A wieczorem nie dawano więźniom nic na drogę. Okazało się bowiem, że w obozie było więcej więźniów, niż oni mieli ich w swoim spisie. Przybywali więźniowie z &lt;orig&gt;podobozów&lt;/&gt;, a oni ich nie wciągali chytrze do spisu.<br>Ja z moim serdecznym kolegą Andrzejem Grzechackim z Wadowic wyruszyłem w nieznane w południe. Nikt nam nie powiedział, na jak długo ma nam ten prowiant starczyć, myśleliśmy naiwni, że jutro lub pojutrze dostaniemy podobną porcję żywności. Byliśmy bardzo głodni i słabi po tym głodowym żywieniu nas w obozie przez kilka miesięcy. Do wieczora pożarliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego