i delikatnie, prawie obejmując mnie ramieniem, popycha w kierunku zakrystii. Ścisza jeszcze bardziej głos i rzuca chichotliwie: - Dziadkowie są lekko podpici, mogą być niezłe jaja.<br>- Jak to? - pytam i spinam się, jakbym był rzeczywiście odpowiedzialny za cały święty Kościół powszechny i za tę kapelę spod Szczebrzeszyna, która ma tu nagrać set pieśni wielkanocnych.<br>Przekraczamy próg zakrystii, więc Marek mówi już głośniej:<br>- No, popili w autobusie, jak to na wycieczce zakładowej, i są trochę niekumaci. - Widząc Michasia, dorzuca uspokajająco: - Ale wszystko będzie w porządku.<br>Michał ze słuchawkami na uszach odsłuchuje próbki z archaicznie wyglądającego srebrzystego magnetofonu "Nagra". <br>- Cześć, Andy, super, że wpadłeś