I one jednak nie zmieniły radosnego nastroju <br>pielgrzyma. Otulony w opończę, borykając się z wiatrem, szedł wciąż wytrwale <br>i raźno. Wokół życie zamierało lub zapadało się głębiej. Szare przędziwo deszczu <br>odgradzało idącego od rzeczywistości, skłaniając ku rozmyślaniom. Myślał, jak <br>wielkim szczęściem jest możność odprawienia pokuty, jak to dobrze, że deszcz <br>siecze i zimno przenika. I jakie drobne są te dolegliwości w porównaniu z tym, <br>co czuł, gdy pozostawał wyklęty...<br>Czasem, mijając znajome osady, wspominał poprzednią podróż, ową szaleńczą ucieczkę <br>z cudownym obrazem. Dziwił się w duchu, że błogosławieństwo i obecność Maryi <br>odczuwał teraz bliżej niż wówczas, chociaż miał Ją przy sobie