Chmury przewaliły się za horyzont, a niebo roziskrzyło mnogością gwiazd niezliczonych. Żaby w stawach zawodziły swoją pieśń chóralną długo, bez końca. Na chwilę krótką wszystkie razem milkły, potem jedna pytała: Czy już? Czy już, siostry, śpiewać będziemy o nocy letniej? - Już o mgłach nad łąkami, o wodzie, chłodnej wodzie i sitowiu, o życiu radosnym? Już i o zimowej śmierci. Już i o cichej śmierci!<br>O tej porze pan i pani, ojciec i Henrysia, przeczekawszy burzę na poczcie miasteczka, powracali szosą na plebanię. Henrysia nie czuła zmęczenia, Henrysia nie chciała jeść ani spać! Nie słyszała koncertu żab ani widziała księżyca.<br>- Po cośmy