Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
zadygotało
nieśmiałym trzepotem, nieuchwytny podmuch radości zaczął się szerzyć w nim i
szumieć jakąś odwieczną kołysanką. Był to jeden z tych momentów ciszy i powagi,
kiedy duszy lat przybywa, kiedy czuje nagle za cały wielki czas, rozproszony
po niezliczonych dniach.
W tej chwili ojciec wstał i poszedł do swego pokoju, skąd wrócił z trzema grubymi
księgami. Zawierały one kronikę, którą co dzień pisał, od dwunastu lat, i co
dzień czytał z niej to, co wypadało na ową datę, najczęściej wieczorem, ale
niekiedy rano, jeśli to było święto lub dzień, w którym Teofil nie śpieszył
się do szkoły, a żona na kupno
zadygotało <br>nieśmiałym trzepotem, nieuchwytny podmuch radości zaczął się szerzyć w nim i <br>szumieć jakąś odwieczną kołysanką. Był to jeden z tych momentów ciszy i powagi, <br>kiedy duszy lat przybywa, kiedy czuje nagle za cały wielki czas, rozproszony <br>po niezliczonych dniach.<br> W tej chwili ojciec wstał i poszedł do swego pokoju, skąd wrócił z trzema grubymi <br>księgami. Zawierały one kronikę, którą co dzień pisał, od dwunastu lat, i co <br>dzień czytał z niej to, co wypadało na ową datę, najczęściej wieczorem, ale <br>niekiedy rano, jeśli to było święto lub dzień, w którym Teofil nie śpieszył <br>się do szkoły, a żona na kupno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego