w pewnym momencie po prostu przechodzi się przez próg, wszystko gaśnie, ucisza się, przedmioty wracają na swoje miejsca, zdania do szeregu. Porzucają dawny nieporządek przerzutni, asylabizmu, a nawet aluzji, i teraz zadziwiają swoją prostotą i uporządkowaniem. Dzieje to się samoistnie, w najmniej oczekiwanych momentach coś zaczyna się psuć w doskonałym skądinąd mechanizmie amnezji. <br>Stoimy w tym samym miejscu, w centrum zgiełku, hałasu, ale jest tak, jakby nas nie było, czujemy jakby z bardzo daleka, że bezładnie obijamy się pomiędzy ludźmi, dociera do nas klakson samochodu, pod który właśnie wchodzimy. Jeszcze niczego nie widać, nikt nie chwyta za rękę, nie przemawia miękkim