do tych matek, bon i nianiek, i do tych biało, różowo <br>i błękitno ubranych laleczek, przypatrujących się <br>z nieufnym zdziwieniem jej dzieciom. Najbardziej może jednak <br>nie znosiła dziewczynek w swoim wieku lub niewiele młodszych <br>od siebie, w jasnych, krótkich sukienkach, z barwnymi motylami <br>kokard, dziewczynek skaczących, jak małe dzieci przez skakanki, <br>bawiących się w piłkę, prowadzonych za rękę, <br>piastujących łudząco podobne do prawdziwych "dzidziusie", <br>a patrzących z odrazą na jej Jasia, który miał <br>wysypkę na twarzy. <br><br>Jakiś niewytłumaczalny wstręt i pogarda wzbierały <br>w Adeli. Nie. Nie były to właściwie wstręt i pogarda. <br>Było to jakieś inne, dziwne uczucie. Dziewczynki te śmieszyły