drogę, która prowadzi ku śmierci. <br>- Uspokój się - powiedziała głucho, ledwie żywa z irytacji - zrobiłam tak dla twojego dobra. Przyjechałam ciebie ratować, mimo że - Bóg świadkiem - niełatwo było zdobyć się na podróż. Dzieci nigdy takich poświęceń nie umieją ocenić... Ale ja... Boże mój... ja łudziłam się, że ty jesteś inny. <br>Władyś skoczył na równe nogi. Skoro matka zaprzestawała szyderstwa, zgadzała się opuścić królestwo urojeń, gdzie była nieuchwytna, i gadać z synem poważnie - wygasł okrutny ból serca, obłęd już nie groził, na każde zło mogła znaleźć się rada. Zawołał głośno: <br>- Mamo najdroższa! Ja wiem, ile tobie zawdzięczam! Otrzymałem takie wychowanie, że jeden hrabicz