On chciałby znajomością angielskiego manifestować gotowość do służb poufnych. Lokaj, znieprawiony łaskawością władców - myśli Istvan. Kot leży na grzbiecie, wodzi oczami za dużą, dzienną ćmą, która tu pod dachem zieleni łazi w trzepocie skrzydeł po kości fioletowych kwiatów wistarii. Terey łapie się na tym, że zachęca w myśli kota, by skoczył, schwytał w pyszczek ćmę, która wlecze gruby odwłok, aż zginają się płatki.<br>- Już, sab. Niech pan mówi - skłonił się portier. Zanim podał słuchawkę, otarł ją o rękaw - tam jest doktor naczelny.<br>Przedstawiają się. Teraz wiadomo. Nie ma co liczyć, by dziś Margit zobaczył, może nawet w ogóle się nie spotkają