emocje, jakie wkładaliśmy w to, by ją utrzymać, zostawały nagle przerwane. Efekt był taki, jakbyśmy nagle obudzili się z jakiegoś snu, jakbyśmy wracali z dalekich krain do rzeczywistości. Dość niesamowity, dokładnie taki, o jaki chodziło reżyserowi. W obu scenach nie używałam psychologii, tylko, skupiona na wykonaniu innych czynności, grałam jakby skondensowane emocje postaci.<br>Wesele Grzegorzewskiego stało się nie tylko sukcesem zespołu, ale przeszło do historii jako jedna z jego najbardziej radykalnych interpretacji. Sposób rozwiązania przestrzeni, prowadzenia aktorów, być może w trakcie pracy dla uczestników mało czytelne, doprowadziły w rezultacie do tego, że naturalistyczno- -symboliczna sztuka Wyspiańskiego wykreowana została jako wielka teatralna