grzywa krótko strzyżona, tuż przy szyji. Figurę miała bardzo żeńską, by uniknąć terminu "kobiecą".<br> Zbliżał się wreszcie dzień przyjazdu ojca. Widmo domu poprawczego przestało mnie już jakoś nękać, ale serce waliło mi mocno, kiedy z mojego punktu obserwacyjnego zobaczyłem znajomą sylwetkę Benza przemykającą między drzewami forgońskiej szosy by po chwili skręcić w czereśniową aleję. Tknięty jednak dobrym przeczuciem, postanowiłem "pójść na całość" i powitać ojca w "konnym szyku", czyli wierzchem na oficjalnie zakazanej mi jeszcze Loli. Samochód wprawdzie nie zatrzymał się na mój widok, ale, mijając mnie, zwolnił. Roześmiana twarz pana Lisieckiego za kierownicą, a w głębi oblicze ojca, poważne wprawdzie