Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
posłuchać ludzkiego głosu. O świcie ktoś się zaczął wdrapywać na siano. Chłopiec, niewiele starszy ode mnie. Szczo ty tut robysz? Zabyrajsia! Pozwól mi zostać tylko do zmierzchu, prosiłam. Ne! Nehajno! - zawołał. Biegłam ze wszystkich sił, bo robiło się coraz widniej, a ja w środku wsi i nie miałam się gdzie skryć. Nic tylko się rzucić do studni. Wskoczyłam w wiadro i spuściłam się na łańcuchu. Siedziałam w wodzie do zmierzchu. Nie czułam zimna i jakoś nikt tego dnia nie chciał z tej studni wody.

Nie wiedziałam, dokąd idę. Szłam przed siebie. Czasem po całej nocy, a czasem po kilku nocach trafiałam
posłuchać ludzkiego głosu. O świcie ktoś się zaczął wdrapywać na siano. Chłopiec, niewiele starszy ode mnie. Szczo ty tut robysz? Zabyrajsia! Pozwól mi zostać tylko do zmierzchu, prosiłam. Ne! Nehajno! - zawołał. Biegłam ze wszystkich sił, bo robiło się coraz widniej, a ja w środku wsi i nie miałam się gdzie skryć. Nic tylko się rzucić do studni. Wskoczyłam w wiadro i spuściłam się na łańcuchu. Siedziałam w wodzie do zmierzchu. Nie czułam zimna i jakoś nikt tego dnia nie chciał z tej studni wody.<br><br>Nie wiedziałam, dokąd idę. Szłam przed siebie. Czasem po całej nocy, a czasem po kilku nocach trafiałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego