Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
uważaj - odpowiedział mały zuchwalec. - Ja jestem u siebie.
I pomknął dalej alejkami, szorując opuszczoną stopą przy gwałtownych skrętach.
Za pałacykiem skryty w cieniu stał wóz z białą chorągiewką i czerwonym kółkiem w środku. Lunch z Japończykiem jeszcze się nie zakończył.
Czokidar, niski, na krzywych żylastych nogach, zabiegał mu drogę. Słońce skrzyło się na rękojeści noża zatkniętego za pas.
- Sab do kogo? - widząc, że śmiało zmierza ku schodom, speszył się. - Pan ambasador zajęty.
Istvan poczuł się jak intruz, nie znał strażnika, nowy, świeżo przyjęty. Zakłuło go: czyżby naprawdę znalazł się poza gromadą, wydzielony, napiętnowany? Chłopiec na rowerze leciał wprost na nich, rozstąpili
uważaj - odpowiedział mały zuchwalec. - Ja jestem u siebie.<br>I pomknął dalej alejkami, szorując opuszczoną stopą przy gwałtownych skrętach.<br>Za pałacykiem skryty w cieniu stał wóz z białą chorągiewką i czerwonym kółkiem w środku. Lunch z Japończykiem jeszcze się nie zakończył.<br>Czokidar, niski, na krzywych żylastych nogach, zabiegał mu drogę. Słońce skrzyło się na rękojeści noża zatkniętego za pas.<br>- Sab do kogo? - widząc, że śmiało zmierza ku schodom, speszył się. - Pan ambasador zajęty.<br>Istvan poczuł się jak intruz, nie znał strażnika, nowy, świeżo przyjęty. Zakłuło go: czyżby naprawdę znalazł się poza gromadą, wydzielony, napiętnowany? Chłopiec na rowerze leciał wprost na nich, rozstąpili
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego