Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Mojżesza, o której słyszałem od panny Kazimiery. Dlatego też złościł mnie widok takich samych żetonów dyndających na kamizelce inżyniera Piotrowskiego. Buntowałem się przeciwko temu, a kiedy ojciec żegnał się ze mną, szepnąłem mu do ucha:

- Nie pozwól panu Piotrowskiemu nosić naszychżetonów. Odbierz mu!

Ojciec śmiejąc się powtórzył móje słowa. Piotrowski skwapliwie odpiął dewizkę wraz z żetonami i wrzucił ją ojcu do kieszeni marynarki.

Nazajutrz w domu zapanował nieopisany rwetes, który trwał również przez dni następne i w przyszłości powtarzał się zawsze, ilekroć wyjeżdżaliśmy do Warszawy.

W jadalnym pokoju ustawiono ogromny kosz i kufer; matka zapowiedziała, żeby się do niej nie odzywać
Mojżesza, o której słyszałem od panny Kazimiery. Dlatego też złościł mnie widok takich samych żetonów dyndających na kamizelce inżyniera Piotrowskiego. Buntowałem się przeciwko temu, a kiedy ojciec żegnał się ze mną, szepnąłem mu do ucha:<br><br>- Nie pozwól panu Piotrowskiemu nosić naszychżetonów. Odbierz mu!<br><br>Ojciec śmiejąc się powtórzył móje słowa. Piotrowski skwapliwie odpiął dewizkę wraz z żetonami i wrzucił ją ojcu do kieszeni marynarki.<br><br>Nazajutrz w domu zapanował nieopisany rwetes, który trwał również przez dni następne i w przyszłości powtarzał się zawsze, ilekroć wyjeżdżaliśmy do Warszawy.<br><br>W jadalnym pokoju ustawiono ogromny kosz i kufer; matka zapowiedziała, żeby się do niej nie odzywać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego