Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
i według mnie jakoś tam słusznie; w każdym razie w jej mniemaniu - taka matka nie miała prawa uderzyć.
- Kuba, ale sposób! To błoto, którym ją obrzucała! Przecież to wstrętne!
Uśmiechnął się.
- Szkoda, że nie urodziłeś się trzydzieści lat wcześniej: z mamuśką byłoby ci lepiej, przecież widzę, że masz do niej słabość. A że wstrętne - zgoda. Bo cała ta twoja Milena jest wstrętna. No, co się tak na mnie patrzysz? Mam prawo do własnego zdania.
- Nigdy jej nie lubiłeś.
- Oczywiście. Bo zawsze była wstrętna.
Zadumał się przez chwilę.
- Witek, czy ciebie nie zastanawiało, dlaczego ja, znany pies na dupy, nigdy nie robiłem
i według mnie jakoś tam słusznie; w każdym razie w jej mniemaniu - &lt;hi&gt;taka matka&lt;/&gt; nie miała prawa uderzyć.<br>- Kuba, ale sposób! To błoto, którym ją obrzucała! Przecież to wstrętne!<br>Uśmiechnął się.<br>- Szkoda, że nie urodziłeś się trzydzieści lat wcześniej: z mamuśką byłoby ci lepiej, przecież widzę, że masz do niej słabość. A że wstrętne - zgoda. Bo cała ta twoja Milena jest wstrętna. No, co się tak na mnie patrzysz? Mam prawo do własnego zdania.<br>- Nigdy jej nie lubiłeś.<br>- Oczywiście. Bo zawsze była wstrętna.<br>Zadumał się przez chwilę.<br>- Witek, czy ciebie nie zastanawiało, dlaczego ja, znany pies na dupy, nigdy nie robiłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego