sypialni. Milady jest moim gościem i zostanie tu na noc - mówił cicho, z naciskiem. - Jesteś rozumnym, starym człowiekiem i zapamiętaj słowa, jakimi ją powitałeś: ta pani jest prawdziwą lady. Chciałbym, żeby nią była i w waszej mowie, nawet kiedy rano opuści ten dom.<br>Widział krople potu na czole Pereiry, żółtą ślepą ścianę podwórza przeciętą ukośnym cieniem. Wielkie blaszane kubły wydawały cierpką woń fermentujących łupin, spod wieka furkotały wielkie, skrzydlate karaluchy.<br>Zlany wodą beton wysychał plamami, Istvan czuł mdlącą, słodkawą woń odchodów z otwartych rowów ściekowych. Powolne gardłowe głosy rozlegały się za murem, z dala podzwaniały rowery, zbliżała się pora wyrojenia z