Rzeka kobiet spływała nieskładnym, mieniącym się korowodem. Śpiewy gdzieniegdzie podjęte przenikały się, melodie tłumiły wzajemnie, rósł hałas i brzęczenie instrumentów, tylko powtarzające się błagalne wołanie dudniło w mroku, jednak nie mogło przeniknąć grubych murów, za którymi zapadną decyzje.<br>Zeszli na trawnik. Przed nimi drobnym krokiem, suwając stopami, szli w rzędach ślepcy, skrajne szeregi trzymały się bambusowych prętów formując jakby zagrodę. Prowadzili ich mali chłopcy, którzy potrząsali tamburynami, uderzali nimi o wystrzyżone głowy, podskakiwali wesoło, nie zdając sobie sprawy z powagi całej demonstracji. Niebo jeszcze lekko świeciło przypomnieniem zachodu.<br>- Przecież to jak obraz Bruegla - wzdrygnęła się Margit.<br>- Ustokrotniony, bo to są Indie