przytulanie cieplutkiego, wprost spod kołderki, rozespanego, przecierającego oczka, malutkiego kochanego synka. Inaczej był bunt, płacz i ubieranie na siłę, aby w końcu, więcej lub mniej spóźnieni, mogli dotrzeć jednak do przedszkola. <br>Adam wszedł do sypialni. Mały siedział na nocniku. Leniwie dłubał w nosku. Otwarta w półziewnięciu buzia i nie widzące ślepka skierowane w stronę telewizora. <br>- Tatusiu! Puść mi bajkę! <br>- A potem nie będziesz chciał iść do przedszkola - ponownie nastroszył się Adam. <br>- Tylko kawałek, tatusiu! Tylko o misiach z wczoraj! <br>Miał taką słodziutką, proszącą minkę, drżący z przejęcia głosik, że Adam zmiękł. Wziął synka na ręce, przytulił. - Wyspałeś się dobrze, bąku? - zapytał