Psiakrew, nie mam kluczy... Czy ona już wychodzi z domu? Czy będzie sama? Ktoś musi się nią opiekować. Chciałbym, żeby była sama. Dzwonię delikatnie, poruszam klamką... Drzwi są otwarte. Wchodzę. <br>Jest w pokoju. Leży pod oknem, na tapczanie, na naszym tapczanie, wysoko oparta o poduszki. Głowa zawiązana chusteczką... Blada, ale śliczna jak zawsze. <br>- Ewa... <br>Klękam na stopniu, kładę kwiaty, z jej oczu płyną łzy. To znaczy, że mnie kocha, wzruszyła się na mój widok, cóż innego to może znaczyć? <br>Spojrzała na kwiaty. <br>- Dziękuję ci... <br>Chcę powiedzieć coś niekonwencjonalnego, a wychodzi najbanalniej w świecie: <br>- Tak się cieszę, Ewuniu, tak się cieszę, że