Oświetlona klatka pojechała w dół.<br> Głowa zięcia schylona, twarz w cieniu. Zielone światło biurowej lampy umieszczonej w uchwycie rzuca krąg na rysunek. Prawie niedostrzegalne drżenie ręki, zdaje się nieruchomej, ołówek zaciśnięty w palcach.<br>- Nie przejmuj się Irenką, Wiesiu. Zdenerwowana, zawsze było jej trudno opanować się. Natrzepie i zapomni, zobaczysz. Wróci słodka i przyniesie dla ciebie keks. Znam ją.<br>Po co ja to mówię? Lepiej było udać, że nie słyszałam, po co wtrącam swoje trzy grosze.<br> - Ja wiem - mruknął niespodziewanie Wiesław. Pracowicie mierzył coś na arkuszu. - Tym razem jednak sprawa jest zasadnicza. Ona żąda protekcji dla Tośka. Chce, żebym prosił, żebrał, już