Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
głuchego bólu, którym ćmił każdy mięsień, każde ścięgno. Ciepłym bólem uciskała kołdra. Szorstki ból wdzierał się do płuc razem z powietrzem. Z bólu przejmującego składał się cały pokój: sufit sosnowy i ściany krzywe, sprzęty i obrazy. Potem wszystko ściemniało. Kiedy się obudził ponownie, ktoś stał w nogach łóżka. Czerwony blask słońca, rozlany na podłodze, wspinał się po nim do góry, wyjmując z przedwieczornego mroku szczupły bark i pochyloną czujnie głowę.
- Kajaki? - szepnął Polek.
- Aha. Podszedł na palcach, stanął niepewnie u wezgłowia. Patrzył na Polka z dziwną ciekawością i lękiem.
- Ale ciebie zaprawili, jedry ich pałki.
- Mh.
- Oni też dwa dni do
głuchego bólu, którym ćmił każdy mięsień, każde ścięgno. Ciepłym bólem uciskała kołdra. Szorstki ból wdzierał się do płuc razem z powietrzem. Z bólu przejmującego składał się cały pokój: sufit sosnowy i ściany krzywe, sprzęty i obrazy. Potem wszystko ściemniało. Kiedy się obudził ponownie, ktoś stał w nogach łóżka. Czerwony blask słońca, rozlany na podłodze, wspinał się po nim do góry, wyjmując z przedwieczornego mroku szczupły bark i pochyloną czujnie głowę.<br>- Kajaki? - szepnął Polek.<br>- Aha. Podszedł na palcach, stanął niepewnie u wezgłowia. Patrzył na Polka z dziwną ciekawością i lękiem.<br>- Ale ciebie zaprawili, jedry ich pałki.<br>- Mh.<br>- Oni też dwa dni do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego