jak się wspomina tamte czasy, że one były takie bure. Po prostu prawie nic nie było do wyboru. Pamiętam, jak myśmy przeżywali, że ktoś z nas zdobył zaproszenie na wernisaż, jakikolwiek, wiesz, mógł być o siedmiu zbójach. Ale że znaleźliśmy się w tym towarzystwie, że się trzymało szklankę wina, paluszki słone i stało się tam przy tych obrazach. A my to tak przeżywaliśmy, jakby to było jakieś zaliczenie nas do innego świata, o którym tylko można pomarzyć.<br>No więc po dzień dzisiejszy, jakby ktoś mnie zapytał: <q>twoi przyjaciele?</> To - mimo że znam mnóstwo ludzi, z którymi się czuję bardzo dobrze, z