Awaru. <br>Odrzucał jedne z arkuszy, inne odkładał na bok piętrząc <br>je w stos.<br><br>- Człowieku - krzyknął Awaru - wyjdź, <br>jeśli nie chcesz zginąć na miejscu! Ściany ledwo <br>się trzymają!<br><br>Budynek trzeszczał złowrogo, z wysoka opadały grube <br>kawały muru, unosił się kurz. Pękł narożnik <br>budynku od ziemi do krawędzi dachu i, odszczepiony jak słup, <br>począł się z wolna pochylać.<br><br>Awaru jednym susem wpadł przez okno do wnętrza, chwycił <br>klęczącego za rękę i szarpnął w stronę <br>wyjścia. Zatoczyli się i uczyniwszy kilka kroków, upadli <br>na ziemię, ale było to już poza obrębem murów, <br>które w tejże chwili runęły, spowijając ich <br>obłokiem duszącego pyłu.<br><br>- Powinienem był