inaczej, skoro na studiach medycznych w ogóle nie uczono niczego o uzależnieniu, tylko na specjalizacji psychiatrycznej było kilka godzin zajęć "z alkoholizmu". Dlatego człowiek zgłaszający się po pomoc trafiał po prostu na osoby, które nie znały się na leczeniu odwykowym.</><br><who2>Włodek: Do dziś w małych miejscowościach problemy alkoholizmu są dla służby zdrowia ziemią nieznaną. W dalszym ciągu jedyne, co proponuje się pacjentom, to straszaki w postaci esperalu, anticolu czy innego disulfiramu. Mnie również nie ominęło to przykre doświadczenie. Zastrzyki, od których miałem umrzeć, jeżeli wypiję, pozwoliły nie pić przez miesiąc, oczywiście tylko ze strachu. Następne zapiłem już z premedytacją, kładąc na szalę