zrywał znajomość.<br>W rozmowie z Arturem należało być czujnym, by nie palnąć czegoś, co by go rozdrażniło. Przyjaźń z nim wymagała ustawicznej baczności, ponieważ nigdy nie było wiadomo, w jakim jest nastroju. Biada tym, co mieli z nim na pieńku. Nie wahał się wyszydzić ich i ośmieszyć publicznie. A że słynął z ciętego języka, starałem mu się nie narazić. Czasem korciło mnie, żeby mu przygadać, gdy kogoś jawnie skrzywdził za jakąś drobnostkę, wolałem jednak przemilczeć i udawałem, że nie wiem, o co chodzi.<br>Dzięki temu, na szczęście, przez cały ten czas naszej znajomości nie doszło między nami do nieporozumień.<br>Obchodziłem się