Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
nie chciał nikomu przeszkadzać. Wszyscy więc dalej udawali, że go nie ma, nawet dozorca w czasie tych największych mrozów przymykał oko i wyganiał na dwór tylko wtedy, kiedy musiał posprzątać korytarz.
Ale widocznie ktoś miał bardziej od innych litościwe serce albo delikatniejszy nos i Dziad mu bardziej niż innym zaczął śmierdzieć. Dzisiaj nikt się nie przyznaje do tego, że pozwolił Dziadowi przezimować w piwnicy. A może Dziad sam sobie pozwolił, korzystając po prostu, że ktoś otworzył kluczem drzwi i nie zamykając ich za sobą, zszedł do swojego boksu? Nieważne zresztą, bo i tak wszyscy odetchnęli, jako że widok zziębniętego bezdomnego nikogo
nie chciał nikomu przeszkadzać. Wszyscy więc dalej udawali, że go nie ma, nawet dozorca w czasie tych największych mrozów przymykał oko i wyganiał na dwór tylko wtedy, kiedy musiał posprzątać korytarz.<br>Ale widocznie ktoś miał bardziej od innych litościwe serce albo delikatniejszy nos i Dziad mu bardziej niż innym zaczął śmierdzieć. Dzisiaj nikt się nie przyznaje do tego, że pozwolił Dziadowi przezimować w piwnicy. A może Dziad sam sobie pozwolił, korzystając po prostu, że ktoś otworzył kluczem drzwi i nie zamykając ich za sobą, zszedł do swojego boksu? Nieważne zresztą, bo i tak wszyscy odetchnęli, jako że widok zziębniętego bezdomnego nikogo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego