Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
się niecierpliwią. Nie zabrałam ich ze sobą, bo roznieśliby całą przystań. Cieszę się, że przyjechałeś - mówiła Kazia. - Nareszcie będę miała towarzystwo... Tu są sami dorośli albo dzieci. Dorośli są dla mnie za starzy, a dzieci za młode... Powiem ci, że nawet Aliosza jest już dla mnie trochę za stary... To śmieszne, bo on jest przecież o rok ode mnie młodszy. Ale ostatnio zrobił się taki poważny... Wciąż tylko mówi o interesach, o pieniądzach, a mnie to nudzi... Chodź, usiądziemy tu pod drzewem. Muszę wytrząsnąć piasek z pantofli.

Usiedliśmy na mchu. Kazia zdjęła sandały i wyciągnęła bose stopy. Od czasu do czasu
się niecierpliwią. Nie zabrałam ich ze sobą, bo roznieśliby całą przystań. Cieszę się, że przyjechałeś - mówiła Kazia. - Nareszcie będę miała towarzystwo... Tu są sami dorośli albo dzieci. Dorośli są dla mnie za starzy, a dzieci za młode... Powiem ci, że nawet Aliosza jest już dla mnie trochę za stary... To śmieszne, bo on jest przecież o rok ode mnie młodszy. Ale ostatnio zrobił się taki poważny... Wciąż tylko mówi o interesach, o pieniądzach, a mnie to nudzi... Chodź, usiądziemy tu pod drzewem. Muszę wytrząsnąć piasek z pantofli.<br><br>Usiedliśmy na mchu. Kazia zdjęła sandały i wyciągnęła bose stopy. Od czasu do czasu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego